Magia Beskidu Żywieckiego
Fatum Babiej Góry(1725 m n.p.m.) było niczym zły omen dla Cilosów. Wielokrotnie organizowane wyprawy w Beskid Żywiecki niweczone były za każdym razem. Babia Góra wciąż pozostawała niezdobyta drwiąc z nas lecz była ona w błędzie myśląc iż Cilosy nie zdobędą jej szczytu.
Czym prędzej nim nadejdzie zima, zdeterminowani wyruszyliśmy w wyprawę.
Swą podróż rozpoczęliśmy z Zawoi Markowej skąd szlakiem zielonym udaliśmy się w stronę schroniska PTTK Markowe Szczawiny. Choć schronisko było dość zatłoczone to nie przeszkodziło nam to w degustacji grzańca, który przyznać trzeba okazał się wyborny.
Schronisko PTTK Markowe Szczawiny |
Do samego schroniska szlak był niezbyt wymagający lecz można było czasem stracić oddech.
Widoki niestety skutecznie ukryte pozostały przed nami przez mleczną aurę gęstej mgły.
Po wyjściu ze schroniska zmieniliśmy szlak na żółty, który przez perć akademików prowadził nas na sam szczyt Babiej Góry.
Mroczna droga do schroniska PTTK Markowe Szczawiny |
Pomimo braku widoczności przyznać należało, że mgła oraz otaczająca nas wręcz nienaturalna cisza nadawały naszej wyprawie niezwykłego klimatu.
Perć akademików okazała się miłym urozmaiceniem trasy. Jedynym utrudnieniem były oblodzone skały, po których pięliśmy się ku szczytowi.
Perć Akademików |
Po przejściu perci oczom naszym zaczęły ukazywać się piękne widoki, mgła leniwie okalała stoki Babiej Góry skrywając jej dolne partie w nieprzeniknionej otchłani bieli.
Odległość dzieląca nas od szczytu zmniejszała się coraz bardziej, a Babia Góra nagradzała naszą wytrwałość i determinację zapierającymi dech w piersiach widokami.
Sam szczyt przywitał nas wiatrem i śniegiem. Nareszcie, szczyt zdobyty. Delektując się tą chwilą odpoczęliśmy przed dalszą podróżą.
Po krótkim odpoczynku udaliśmy się szlakiem niebieskim w stronę przełęczy Brona, a następnie lekkim podejściem na Małą Babią Górę(1517m n.p.m.), z której roztaczał się widok na jej starszą siostrę.
Nie pozostało nam nic innego jak powrót do miejsca, w którym rozpoczęliśmy wyprawę.
Kierując się szlakiem niebieskim dotarliśmy do Żywieckich Rozstaj gdzie szlak zielony łączył się z czerwonym, którym doszliśmy do miejsca zwanego Fickowe Rozstaje.
Aby urozmaicić trasę postanowiliśmy zmienić szlak na żółty, który poprowadził nas wprost do miejsca zwanego Zawoja Czatoża.
Droga powrotna okazała się męcząca, nieustanne schodzenie oraz widmo nadchodzącej ciemności nie ułatwiało powrotu.
Przed samą Zawoją postanowiliśmy skrócić naszą trasę i udać się na przełaj wprost na szlak niebieski, który zaprowadził nas na sam parking.
Tym razem skrót okazał się trafny lecz przed nocą i tak uchronić nam się nie udało.
Po dotarciu do samochodów każdy jednoznacznie stwierdził iż dzień można zaliczyć do udanych, a przed nami jeszcze wizja wieczornego relaksu przy kominku oraz drinku tym bardziej napawał nas optymizmem.